St. Kitts to największa wyspa na archipelagu St. Kitts i Navis. Archipelag znajduje sie na Morzu Karaibskim na południe od wyspy Anguilla i na północ on Montserrat. Saint Kitts to jedna z najbardziej popularnych wysp karaibskich, która odwiedzana jest dziennie przez tysiące turystów. Nic dziwnego, bo każdy znajdzie tam coś dla siebie. Od białych plaż z barami, przez pola golfowe do wspinaczek górskich, St. Kitts sprosta oczekiwanim każdego turysty.
Saint Kitts była pierwszą karaibską wyspą, jaką odwiedziliśmy. Miałam zatem duże oczekiwania w stosunku do tego miejsca. Już pisałam o tym kilkakrotnie, że rzeczywistość karaibska znacznie różni się od wyobrażenia Europejczyków. Zawsze myślałam, że Karaiby to raj na ziemi, gdzie nie ma problemów. Byłam również przekonana, że wszystkie wyspy są piękne, z uroczymi miasteczkami, wieloma przytulnymi kawiarniami itd. Oczywiście, my Europejczycy, mamy prawo tak twierdzić bo wpisując w Google „Karaiby” i klikając w zakładkę „Zdjęcia” otrzymujemy setki zniewalających zdjęć. Do tego biura podróży również dokładają swoje trzy grosze prezentując Karaiby, jakoby był to ziemski raj. Niestety nie do końca tak jest i mój pierwszy dzień na Karaibach na wyspie St. Kitts zweryfikował moje wyidealizowane wyobrażenie o Karaibach.
Saint Kitts – pierwsze wrażenia
Do Basseterre, czyli stolicy Saint Kitts przybyliśmy wcześnie rano. Pogoda była niezbyt ciekawa, bo pomimo upału zbierało się na deszcz. St. Kitts słynie ze swoich lasów deszczowych, więc właśnie tam postanowiliśmy wybrać się tego dnia, ponieważ nigdy nie byłam w lesie deszczowym. W planach mieliśmy także plażę, ale niestety pogoda znacznie się pogorszyła i musieliśmy zrezygnować z tego punktu. Wyspa St. Kitts, a w szczególności, stolica Basseterre bardzo mnie zaskoczyła. Daleko stolicy to uroku greckich, czy hiszpańskich miasteczek. Zamiast tego znajdziesz tam brudne ulice, zaniedbane budynki i bezdomnych śpiących na ulicach. Do tego wszystkiego w oczach mieszkańców można dostrzeć smutek. Oczywiście lokalsi są bardzo mili dla turystów, z chęcią pomogą przybyszom w każdej sprawie, ale nie widać w ich oczach szczęścia. Mimo koszulek, które noszą z napisem „No problem”, oni doświadczają znacznie więcej problemów niż my w Europie. A to za sprawą huraganów, które nawiedzają Karaiby dosyć regularnie. Huragan Irma, o którym pisałam przy okazji relacji z St. Maarten i Dominiki również nawiedził St. Kitts i zabrał mieszkańcom dorobki ich życia. Jest to zatem kolejna wyspa, która wyglądała zupełnie inaczej przed 2017.
Jak spędzić dzień w St. Kitts
St. Kitts to całkiem spora wyspa, której na pewno nie zdołasz zwiedzić na pieszo, jeżeli jesteś tam tylko jeden dzień. Moim zdaniem są dwie opcje na spędzenie dnia w Saint Kitts. Pierwsza to zorganizowana wycieczka, którą możesz zakupić na statku lub przez internet. Druga opcja to zwiedzenie wyspy na własną rękę poruszając sie taksówką. W Basseterre bez problemu znajdziesz taksówkę i kierowcę, który oprowadzi Cię po wyspie. Będzie to opcja oczywiście droższa, ale jeżeli podróżujesz w grupie, to ten koszt się rozłoży. My postanowiliśmy zwiedzić las deszczowy, więc dzień wcześniej wykupiliśmy wycieczkę na statku. W St. Kitts dosyć popularne wydają się być aktywności takie jak zip line lub zwiedzanie wyspy jeepami. Takie aktywności możesz zarezerwować na statku lub w lokalnym biurze turystycznym na wyspie.
Mój dzień w Saint Kitts
Już wspomniałam, że w Saint Kitts zdecydowaliśmy się wybrać do lasu deszczowego. Zanim tam dotarliśmy zatrzymaliśmy się na kilkadziesiąt minut w uroczym ogrodzie. Zobacz, jak wyglądał mój dzień w St. Kitts i co udało mi się zobaczyć.
Romney Manor i Caribelle Batik
Romney Manor to mały ogród botaniczny, który znajduje się na zachodnim wybrzeżu St. Kitts, mniej więcej 30 minut jazdy samochodem od Basseterre. Ogród jest niewielki, ale za to bardzo zadbany. Jest to doskonałe miejsce, w którym możesz się schronić przed upałem. Znajduje się tam mała kawiarenka, w której możesz kupić coś do picia i zwyczajnie się zrelaksować. Na terenie Romney Manor znajduje się także sklepik i wytwórnia ręcznie robionych tkanin zwanych „batik”. W pracowni artystycznej możesz spotkać Panie, które ręcznie robią owe batiki i które chętnie zaprezentują Ci, jak wygląda proces powstawania takiego dzieła. Otóż najpierw na tkaninie Panie nakładają wosk w zaznaczone miejsca (projekt został wcześniej przyszykowany przez artystę). Następnie tkanina jest farbowana. Miejsca, w których został nałożony wosk zostają niezafarbowane i w ten sposób na chustach, czy ubraniach widzimy wzór. Ten proces woskowania i farbowania może byc powtórzony wielokrotnie, aby uzyskać bardziej kolorowe projekty. Po ostatecznym farbowaniu, wosk zostaje usunięty i chusta jest gotowa do noszenia.
W sklepiku obok możesz zakupić ręcznie robione batiki. Ponieważ wszystkie są ręcznie robione, to nie ma dwóch takich samych projektów.
Spacer po lesie deszczowym
Po kilkunastu minutach jazdy samochodem od Romney Manor byliśmy już w lesie deszczowym. Cały spacer trwał mniej niż godzinę i w tym mieliśmy bardzo dużo przystanków. Dostaliśmy od przewodnika kije, które miały nam ułatwiać drogę. Sama trasa nie jest bardzo trudna, prawdę mówiąc poziom trudności jest naprawdę bardzo mały. Radzę jedynie założyć w miarę wygodne i zakryte buty bo jak to w lesie deszczowym jest mokro. Nie zostaliśmy zlani deszczem ani razu. Kilka razy padało dosyć mocno, ale opady trwały mniej niż minutę, więc po prostu zatrzymywaliśmy się pod drzewem, aby przeczekać.
Podczas spaceru udało nam się zobaczyć małpy, oczywiście z oddali, a także kolibry. Kolibrów było tam naprawdę sporo, ale niestety nie udało nam się uchwycić ich na zdjęciu, bo przemieszczają się za szybko. Jeżeli chodzi o roślinność to widzieliśmy całkiem sporo i nasz przewodnik dokładnie opisywał każdą roślinę. Na sam koniec, jak to na Karaibach, zostaliśmy poczęstowani rumem i chlebem bananowym. Wycieczka była bardzo udana, chociaż myślałam, że las jest większy i że sam spacer będzie znacznie dłuższy i trochę bardziej wymagający. W skali trudności od 1 do 10 oceniam ten spacer na 3. Jeżeli zatem Twoja kondycja fizyczna jest słaba, to i tak dasz sobie radę w lesie deszczowym w St. Kitts.
Basseterre
Wspomniałam wcześniej, że stolica St. Kitts to żadna metropolia, ani urokliwe miasteczko. W centrum na głównej ulicy chodzą kury, a na ławeczkach siedzą lokalsi popijający piwo. Jest też zamknięta dla ruchu samochodowego ulica, na której znajduje się wiele sklepów i restauracji. Postanowiliśmy usiąść w jednej z knajpek na obiad i niestety spotkała nas niemiła niespodzianka. Był to nasz pierwszy dzień na Karaibach, więc nie mieliśmy żadnej gotówki. Zamówiliśmy pizzę i chcieliśmy zapłacić kartą. Niestety w wyniku deszczu (wspominałam, że tego dnia pogoda sie pogorszyła) terminale na wyspie nie działały. Kelner w barze wskazał nam drogę do pobliskiego bankomatu. Mój chłopak szybko tam pobiegł, ale niestety owy bankomat również był nieczynny. Podobnie jak inne dwa w okolicy. Ponieważ pizza była już zamówiona, to musiał znaleźć jakiś czynny bankomat. Wrócił chyba po 30 minutach zlany potem i mokry od deszczu. Udało mu się znaleźć czynny ATM. Morał z tego taki, że jadąc na Karaiby trzeba mieć ze sobą gotówkę.
W Basseterre nie ma za wiele do zobaczenia, więc możesz jedynie usiąść tam w lokalnym barze na piwo lub obiad. Tyle.
Bardzo chciałam jeszcze pojechać na pobliską plażę, ale niestety bardzo się rozpadało i musieliśmy zrezygnować z tego pomysłu. Zrobiło się do tego jeszcze zimno, więc po obiedzie wróciliśmy na statek.
Czy warto jechać do St. Kitts
Nie zaliczam St. Kitts do najpiękniejszych wysp na Karaibach, jakie odwiedziłam, ale też nie uważam, że dzień tam spędzony był zmarnowany. Byłam na wyspie tylko kilka godzin i zobaczyłam jedynie jej mały skrawek. Z pewnością jest tam wiele perełek, które warto zobaczyć, a o których ja nie wiedziałam. Osobiście mogę polecić wypad do lasu deszczowego jeżeli tylko lubisz spacery i naturę. Jeżeli wolisz relaks na plaży, to zrezygnuj z wycieczek i wybierz się taksówką na plażę 🙂