Ojcowski Park Narodowy to najmniejszy park narodowy w Polsce – zajmuje jedynie powierzchnię 21,46 km². Powierzchniowo OPN jest mały, ale nie oznacza wcale, że jest nudny! Wręcz przeciwnie, można spędzić tam bardzo ciekawy, aktywny dzień lub weekend. Trasy nie są wymagające i wprost idealne na rodzinne spacery.
W Ojcowskim Parku Narodowym spędziłam jeden, letni dzień. Pogoda dopisała, a nawet przerosła oczekiwania, bowiem termometr wskazywał ponad 30C. Ojcowski Park Narodowy jest idealny na takie upały, gdyż w tamtejszych lasach można schronić się przez żarem z nieba. OPN to jednak nie tylko spacery po lasach. Na terenie parku znajduje się bardzo dużo innych atrakcji takich jak jaskinie, formacje skalne, muzea, zamki. Można tam naprawdę świetnie spędzić cały dzień lub weekend. Trasy są proste, niewymagające, chociaż momentami trzeba się wspiąć pod górę. Podstawą są jednak wygodne buty i butelka wody w ręku.
Całość parku można zwiedzić na pieszo lub na rowerze. Rowerem nie dojedziesz w każdą część parku, ale za to spokojnie możesz poruszać się dwuśladem po wyznaczonych ścieżkach. Ja poruszałam się po OPN na pieszo, ale do słynnej Maczugi Herkulesa i Zamku na Pieskowej Skale podjechaliśmy samochodem.
Dzień w Ojcowskim Parku Narodowym połączyliśmy z wypadem na Pustynię Błędowską i z Wieliczką. Oczywiście dodatkowe miejsca odwiedziliśmy w osobny dzień. OPN położony jest w województwie małopolskim, jedynie 16 km od Krakowa. Ta część Polski jest bogata w przeróżne atrakcje i można tam wracać i wracać.
Jeden dzień w Ojcowskim Parku Narodowym
Nocleg zarezerwowalam w Woli Kalinowskiej poprzez portal booking.com. Tam też zazwyczaj rezerwuję noclegi. W parku znajduje się kilka tras, które można ze sobą mieszać w zależności od miejsc jakie chce się odwiedzić. Tak naprawdę nie ma lepszej lub gorszej trasy – wszystko zależy od własnych preferencji. Poniżej opiszę trasę jaką ja wykonałam i miejsca, które odwiedziłam. Myślę, że jest to dobra inspiracja do tworzenia własnej trasy po Ojcowskim Parku Narodowym 🙂
Dzień rozpoczęłam w Czajowicach, gdzie na końcu ulicy Łokietka znajuje się duży parking. Pozostawienie pojazdu na tymże parkingu kosztuje 10 zł za cały dzień. Jadąc samochodem należy kierować się w kierunku Jaskini Łokietka. Zaraz obok parkingu znajduje się wejście do parku. Po 400 metrach dojdziemy do słynnej Jaskini Łokietka. Ja jaskinię ominęłam ponieważ w planach miałam wejść do środka na samym końcu dnia przed powrotem na parking.
Z parkingu zatem kierowałam się w stronęBramy Krakowskiej. Był to bardzo przyjemny spacer w lesie, cały czas z górki. Do Bramy Krakowskiej doszłam po ok 20 minutach. Brama Krakowska to formacja skalna, która kształtem przypomina… bramę! Niegdyś prowadził tutaj szlak kupiecki z Krakowa na Śląsk a brama miała być wrotami otwierającymi się na dolinę.
Po wyjściu z Bramy Krakowskiej znajdziesz się w tej bardziej komercyjnej części parku. Tutaj już znajduje się ładny asfalt po którym można spacerować i jeździć rowerem. Po kilkudziesięciu metrach zobaczysz Źródełko Miłości. Jest to źródełko, które bije ze skały z sercem wymurowanym pod wodą. Podobno każda para, która zasmakuje wody ze Żródełka Miłości ma gwarantowaną wieczną miłość. Z piciem tej źródlanej wody należy uważać. Jeden z mieszkańców ostrzegł, że woda wcale taka zdrowa i czysta nie jest a to z względu na awarię pobliskiej kanalizacji, która doprowadziła do skażenia źródlanej wody…
Ze Źródełka Miłości dobrze też widać formację skalną Rękawica. Chociaż w parku znajduje się inny punkt widokowy, z którego lepiej widać tę skalną rękę – za chwilę o nim napiszę. Jeżeli w tym momencie złapie Cię głód to wybierz się do 'Kawiarni Niezapominajka’. Musisz zboczyć z głównej trasy, ale naprawdę warto, bo tamtejsze wypieki są wprost genialne!
Po przerwie na drugie śniadanie zaczęłam kierować się drogą asfaltową do Jaskini Ciemnej. Bilety do jaskini kupuje się w kasie przy drodze asfaltowej. Wejście do jaskini znajduje się na szczycie skały i dojście do niego zajmuje ok 15 minut. Wchodzi się po drewnianych schodach i można się umęczyć. Jaskinię zwiedza się jedynie z przewodnikiem. Nazwa jaskini pochodzi od faktu, że w środku nie ma zainstalowanych świateł. Przewodnik używa latarki do podświetlania konkretnych miejsc o których opowiada. Po wycieczce jaskiniowej można wejść kilkanaście schodków wyżej na taras widokowy, z którego bardzo dokładnie można zobaczyć Rękawicę.
Po zejściu na dół wróciłam na główny szlak i po kilkunastu minutach dotarłam do Muzeum Ojcowskiego Parku Narodowego. W muzeum znajdują się wystawy związane z historią oraz florą i fauną parku. Za muzeum znajduje się Zamek w Ojcowie, a raczej jego ruiny. Za zamkiem znów dotrzesz do kaplicy „Na Wodzie”.
Z kaplicy zaczęłam wracać w stronę Jaskini Łokietka. Nie wracałam drogą asfaltową a wybrałam mniejsze ścieżki. W okolicy muzeum znajduje się małe centrum gastronomiczne z restauracjami, budkami z fast foodami i napojami. Na obiad zatrzymałam się w miejscu o nazwie 'Pstrąg Ojcowski’. Bardzo popularne miejsce serwujące… pstrąga! I to pstrąga wędzonego. Pyszne jedzenie i długie kolejki gwarantowane.
Po obiedzie wybrałam szlak czarny na który wejść można dosłownie zaraz obok restauracji. Tutaj czekało mnie wejście pod górę. Po ok 30 minutach już byłam pod Jaskinią Łokietka. Tutaj bilet też należy kupić w kasie i zwiedzanie odbywa się tylko z przewodnikiem.
W tym momencie ogromny upał zaczął dawać mi się we znaki i zaczęłam opadać z sił po całym dniu. Namówiłam jednak ekipę na odwiedzenie klasyki Ojcowa, czyli Maczugi Herkulesa.
Tam też podjechaliśmy samochodem. Maczugę można zobaczyć już z trasy, ale polecam zaparkować samochód i wejść na samą górę. Możesz zacząć od odwiedzenia zamku na Pieskowej Skale. Mnie niestety nie udało się wejść do środka, gdyż na miejsce dotarłam 10 minut przed godziną zamknięcia. Wybrałam się jedynie pod samą Maczugę Herkulesa. Skała naprawdę robi wrażenie!
I to koniec mojego dnia w Ojcowskim Parku Narodowym. Było intensywnie i aktywnie ale wypoczęłam za wszystkie czasy. Taki wypad do Ojcowa fajnie jest połączyć chociażby z Krakowem lub innymi atrakcjami w województwie małopolskim. Ja na pewno wrócę tam raz jeszcze 🙂