Rotorua nazywana jest nowozelandzką stolicą zjawisk geotermalnych. A to ze względu na występujące tam źródła geotermalne wód siarkowych oraz gejzery. Ten największy gejzer, Te Puia, w czasie erupcji sięga nawet 30 metrów. Jest to kolejne wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju miejsce na mapie Nowej Zelandii.
Nowa Zelandia zaskakuje na każdym kroku. Kiedy myślisz, że widziałeś już wszystko: góry, lodowce, jeziora, fiordy, nawet wioskę Hobbitów to i tak Nowa Zelandia potrafi zaskoczyć kolejny raz. Tym kolejnym zaskoczeniem dla mnie była miejscowość Rotorua. A zaskoczył mnie okropny zapach dominujący nad miastem… Był to charakterystyczny zapach siarkowodoru, czyli zgniłego jajka, który wydobywał się ze źródeł geotermalnych. Źródła geotermalne w Rototrua są wszędzie. Dosłownie. Zobaczyć je można nawet w samym centrum miasta, w miejskim parku. Widziałam je spacerując brzegiem jeziora i nawet na terenie jednego z moteli. Ze źródeł właśnie wydziela się ten nieprzyjemny zapach. Brzmi trochę obrzydliwie, ale te źródła są w Rotorua najbardziej fascynujące i to one są wartością regionu.
W Rotorua można spędzić naprawdę fajny czas. Można połączyć zwiedzanie i naukę o regionie z relaksem. W okolicach miasta znajduje się bowiem wiele źródeł termalnych, w których można się kąpać. Są takie dzikie źródła a są też ośrodki SPA, w których można odpocząć jak król. Ja spędziłam w Rotorua dwa dni i wyjeżdżając łezka w oku mi się kręciła, że już nie będę mogła więcej pluskać się w leczniczych wodach termalnych.
Rotorua w Nowej Zelandii
Rotorua znajduje się w środkowej części Wyspy Północnej Nowej Zelandii. Auckland leży 230 km na północny-zachód, Park Narodowy Torangiro 160 km na południe a Wellington 650 km na południe.
Miasto zamieszkanie jest przez 77 tysięcy osób, z czego ponad 30% stanowią Maorysi. W mieście znajduje się centrum kultury maoryskiej oraz teatr maoryski. Nazwa miasta pochodzi z języka Maorysów a jego pełna nazwa brzmi Te Rotorua-nui-a-Kahumatamomoe. Roto oznacza jezioro, a Rua oznacza drugi, czyli nazwę Rotorua można przełumaczyć jako Drugie jezioro. Kahumatamomoe był natomiast maoryskim odkrywcą, który odkrył jezioro Rotorua a było to drugie przez niego odkryte jezioro.
Jeszcze w XIV wieku cała wioska zamieszkana była przez Maorysów, a dziś co trzeci mieszkaniec Rotorui ma korzenie maoryskie. Jest to miasto z największym odsetkiem Maorysów w Nowej Zelandii. Starają się oni kultywować i rozszerzać swoją kulturę i zwyczaje. Odwiedzając Rotoruę można całkiem sporo się nauczyć o kulturze i historii maoryskiej.
Dziś Rotorua to jeden z największych ośrodków turystycznych w Nowej Zelandii. Mimo szerzącego się na ulicach zapachu zgniłego jajka turyści chętnie wybierają to miejsce na wypoczynek. Turystyka jest główną gałęzią napędową lokalnej gopodarki.
Jak spędziłam czas w Rotorua
Na miejscu spędziłam dwa dni. Jednego dnia zwiedzałam, a drugiego odpoczywałam 🙂 Miasto wielkich rozmiarów nie jest, ale parki termalne i dolina wulkaniczna znajdują się poza miastem, więc poruszanie się samochodem jest wskazane. Mój motel znajdował się kilka kilometrów za miastem, więc nawet nad samo jezioro dojeżdżałam samochodem. Miejsc parkingowych w mieście nie brakuje, więc problemu dużego nie było. A nocleg wybrałam poza miastem, żeby móc się wyciszyć i odpocząć. Oto jak spędziłam czas w Rotorui.
Zobaczyłam gejzery w Waiotapu Thermal Wonderland
Odkrywanie geotermalnego serca Nowej Zelandii rozpoczęłam od Waiotapu Thermal Wonderland. Jest to geotermalny obszar ok 30 km od Rotorui, gdzie znajdują się kolorowe gorące źródła, gejzer i bulgoczące błota geotermalne. Każde ze źródeł jest inne i każde ma wyjątkowy kolor. Źródłem, kóre robi największe wrażenie jest Champagne Pool o pomarańczowo-turkusowych kolorach.
Na zwiedzenie miejsca trzeba przeznaczyć minimum godzinę. Bilety można kupić na miejscu, ale warto zaznaczyć, że Waiotapu czynne jest jedynie kilka dni w tygodniu od piątku do poniedziałku. Tamtejszy gejzer, Lady Knox, można zobaczyć jedynie rano po godzinie 10 (gejzer znajduje się kilkaset metrów od źródeł). Jest to super atrakcja, ale trzeba ją dobrze zaplanować.
Spacerowałam po dolinie wulkanicznej Waimangu
Waimangu to najmłodsza na świecie dolina wulkaniczna utworzona w 1886 roku przez erupcję wulkanu Mount Tarawera na Wyspie Północnej. Jest to przepiękny obszar, gdzie można podziwiać przyrodę, kolorowe geotermalne źródła, kratery oraz ogromne jezioro Rotomahana. Waimangu to ogromny obszar, na którego zwiedzenie potrzebne będzie kilka godzin. Ja spędziłam tam 3 godziny. Spacer od centrum informacji do jeziora Rotomahana zajmuje ok 90 minut. To jest ten krótszy i łatwiejszy szlak. Do wyboru jest jeszcze bardziej wymagająca trasa. Na jeziorze można skorzystać z 45-minutowej wycieczki łódką. Powrót do centrum to kolejne 90 minut.
Przez dolinę przejeżdża także autobus, który zatrzymuje się na 3 przystankach. Polecam jednak pieszą wycieczkę, bo trasa jest bardzo łatwa a widoki przepiękne. Tamtejsze źródła geotermalne mają przepiękne kolory i kształty i w niektórych miejscach warto jest się zatrzymać na dłużej. Na trasie są ławki i miejsca do odpoczynku. Wystarczy jedynie zabrać butelkę wody i przekąski. Ah i wygodne buty też są wskazane.
Odwiedziłam centrum kultury maoryskiej Te Puia
Te Puia to centrum kultury maoryskiej położone na obrzeżach Rotorui na terenie dawnej doliny geotermalnej, Te Whakarewarewa. To właśnie w tym miejscu można zobaczyć najsłynniejszy nowozelandzki gejzer, ptaki kiwi i dowiedzieć się co nieco o kulturze Maorysów.
Centrum Te Puia zwiedza się w grupie z przewodnikiem. Bilety można zarezerwować wcześniej na stronie internetowej lub kupić na miejscu. Wcześniejsza rezerwacja jest bardziej zalecana, bo miejsce jest bardzo popularne. Zwiedzanie trwa 90 minut a przewodnikami są Maorysi.
W pierwszej kolejności przewodnik oprowadza bo cudach natury jakie można zobaczyć w Te Puia. Są to gorące źródła oraz słynny gejzer Pōhutu, który podczas erupcji osiąga nawet wysokość 30 metrów. Erupcja następuje co 15-20 minut i jest naprawdę spektakularna. W Te Puia mamy też okazję zobaczyć ptaki kiwi. Następnie przewodnik zabiera grupę do szkoły maoryskiej, gdzie można zobaczyć pracę studentów i pracowników w trzech różnych dziedzinach: rzeźba w drewnie, tkactwo oraz wyroby biżuteryjne.
Dodatkowo w Te Puia można posmakować kuchni maoryskiej i nawet zobaczyć przedstawienie teatralne albo koncert.
Spacerowałam brzegiem jeziora Rotorua
Miasto Rotorua leży nad jeziorem o tej samej nazwie. Jest to drugie co do wielkości jezioro na Wyspie Północnej w Nowej Zelandii i obejmuje powierzchnię 80 km². W samym centrum miasta nad jeziorem wybudowano deptak z ławkami i fajną przestrzenią do spacerów. To właśnie tam zaczynałam dzień popijając kawę na wynos z widokiem na jezioro. Jest to niezwykle spokojna okolica, gdzie można się wyciszyć i zrelaksować.
Wieczorem, na zachód słońca polecam wybrać się do Hatupatu (zaraz za ogrodami rządowymi). Tam widoki na jezioro i miasto są cudowne. Można też tam spotkać kilka dzikich źródełek termalnych.
Relaksowałam się w Polynesian Spa
Już wspomniałam, że w okolicach Rotorui znaleźć można całkiem sporo dzikich źródełek do kąpieli. Nie brakuje także SPA z wodami termalnymi, które oferują oczywiście bardziej komfortowe warunki do kąpieli. Dla mnie Rotorua była jednym z ostatnich przystanków w Nowej Zelandii. Po kilku tygodniach podróży marzył mi się wypoczynek, więc całe popołudnie spędziłam w Polynesian Spa! Wypoczęłam za wszystkie czasy.
Polynesian Spa oferuje kilkanaście basenów z leczniczymi wodami o średniej temperaturze 39 C. Do wyboru są baseny w strefie głównej oraz prywatne, malutkie baseny. Ja skorzystałam z obu. Te prywatne baseniki są dosyć małe, ale za to oferują super widoki na jezioro. Dodatkowo w ośrodku skorzystać można z innych dobrodziejstw spa takich jak sauna, jaccuzzi itd. Ja jednak postawiłam jedynie na baseny z wodami leczniczymi. Było wspaniale, aż szkoda było wyjeżdżać!